Głównymi bohaterami tej pięknej książki są bliźnięta Rahel i Esta, których łączy wyjątkowa więź, i które wraz ze swoją mamą Ammu przyjeżdżają do maleńkiej wioski w południowoindyjskim stanie Kerela blisko miasta Ajmanam. To losy rodziny przedstawione na tle rozdartego społeczeństwa. Rodzice ich się rozstali z powodu przemocy ojca do żony i dzieci. Matka z dziećmi (Rahel i Esta) wrócila do rodzinnego domu, w którym chciała stworzyć im biezpieczne życie. Miał być spokojnym schronieniem lecz okazał się niespokojnym rajem. To tam w tym miejscu rodzą się te małe rzeczy, które kształtują sposób myślenia, ewolucję, i nawet przeznaczenie jej bohaterów. Książka zaczyna się powrotem dorosłej Rahel do rodzinnej Kareli, aby spotkać się z bratem Estą. W powieści tej poznajemy innych członków rodziny, wujka, ciotkę, kuzynów. Nikt wtedy nie przypuszczał, że na skutek nieszczęśliwego splotu wydarzeń, Rahel i Esta będą musieli żyć z dala od siebie. Bardzo wyraźnie są zaznaczone podziały kast, jak i również sposób traktowania kobiet we współczesnych Indiach. W powieści tej najważniejsze są losy dzieci i ich przeżycia Rahel, Esty i Ammu. Czytając tę książkę, często zastanawiałam się jaki panował terror i przemoc w tej rodzinie, w której nawet pomoc kobiecie w domu była nie do pomyślenia. Losy rodziny bardzo często są trudne i skomplikowane, nawet w tak odległym dla nas rejonie świata.
"Bóg rzeczy małych" to studium trudnych relacji rodzinnych i miłości, która nie chce się poddać sztucznym prawom Indii. W powieści tej autorka pięknie opisuje kolorowe miejsca zgodne z kulturą indyjską, piękne widoki i egzotyczne ciepłe pejzaże, które nie przysłonią tragedii, do której tam dochodzi. Więcej o książce nie chcę napisać, bo chciałabym zaprosić czytelnika do przeczytania tej historii i przeżycia jej samemu.
To trudna książa, która często powodowała, że byłam smutna, bo... czasami beztroskie dzieciństwo i naiwność dziecięca może się skończyć w ciągu zaledwie jednego dnia. Są takie pociągi, które odjeżdżają donikąd, do dziury, która zabiera nasze marzenia, naszą miłość i naszą wiarę. I do czasu kiedy w nie jeszcze wierzymy, tli się iskierka w ogarku naszego życia. A my... tak bardzo nie chcemy, aby najmniejszy podmuch wiatru ją zdmuchnął, by móc ogrzać swoje poszarpane nadzieje, wierząc, że kiedyś się spełniają. Bo... poszarpane nadzieje, stłamszona miłość i wiara, są naszą iskierką w dziurze tego świata. I choćby siła tej wiary była w nas silna, to nadzieja, która pozostanie tylko nadzieją, będzie na zawsze w naszych sercach uśpiona w duszy swojego istnienia. I często na sam koniec, dostrzegamy wszechobecną dziurę we wszechświecie, która jest rozdartą dziurą w naszych sercach. To dziura, w której mogą mieszkać ludzie, ale w której nie dla wszystkich są miejsca. Lecz dziura jest miejscem bez dna, której niczym nie da się załatać. Ostatecznie jest przecież tak łatwo zepsuć historię, zerwać ciąg myśli, zniszczyć fragment snu, niesiony tak starannie jak kawałek porcelany. Dać mu zaistnieć, podążać za nim, jest o wiele, wiele trudniej. Płynąc do domu naszej historii, często drzwi są zamknięte, a okna otwarte, bo... z oddechem i szeptem płynie cisza starej rzeki. Czasami słyszalna dla innych, a czasami nie... tak jak cisza w naszych sercach...
● ???????? "Są wielkie marzenia i są marzenia małe".
● ???????? "Zapachy, podobnie jak muzyka, podtrzymują wspomnienia".
● ???????? "Nie trać czasu, spełnij marzenia, zanim odpłyną w dal, umierając z każdą chwilą. Gdy utracisz marzenia, utracisz też umysł ".
Tu jesteś:
- Strona Główna
- Recenzje i wywiady
- "Bóg rzeczy małych" Arundhati Roy