Dzisiaj jest: 6.10.2024, imieniny: Artura, Fryderyki, Petry
Kontakt: (+48) 735 707 000 pisarzepolscy@gmail.com

Fragment romansu WIEK-NIEWAŻNY Eweliny C.Lisowskiej

Dodano: 2 lata temu Czytane: 228 Autor:

Poznaliście już moje powieści KRÓLOWA ŻEBRAKÓW oraz NOWY EDEN, teraz przyszedł czas na przypomnienie o jednej z moich pierwszych książek. Nie jest to przypadek, gdyż początkiem 2023 roku planuję wydać trzecią część serii WIEK-NIEWAŻNY. Jednak na niej się wątek nie zakończy…

Fragment romansu WIEK-NIEWAŻNY Eweliny C.Lisowskiej
Ewelina C.Lisowska
Wiek-nieważny cz. 1. Szukając siebie

Fragment rozdziału 8. Zwyczajny facet

W piątek jeszcze trochę chorowałam, ale cudowne mikstury Joli postawiły mnie na nogi. Nazajutrz musiałam być w dobrej formie, bo przecież nie mogłam opuścić przyjęcia u mojego klienta. Wczesnym rankiem udałam się do kuchni, żeby poddać się kuracji ziołowej, która miała mnie postawić na nogi. Jola troskliwie się mną zajęła.
– Wypij to, kochanie! Aleś się struła. Ciekawe co ci tak zaszkodziło? – Usiadła naprzeciwko mnie, w swoim dederonowym fartuszku w kwiatki. Zmrużyła oczy i bacznie mi się przyjrzała. – A może powinnam zapytać… kto?
Upiłam łyk i udałam, że nie usłyszałam tej aluzji, ale ona nie odpuszczała.
– Zakochałaś się w nim, prawda?
Odgadła moją wstydliwą tajemnicę, a ja nie potrafiłam jej okłamać, patrząc jej prosto w oczy. To byłoby tak, jakbym okłamała własną babcię!
– On kocha Wiolettę – odparłam, jakby to ucinało temat.
– Widzę tylko, że on się jej podoba. Ale żeby on kochał ją… – pokręciła głową.
– To nie ma sensu. – Wzruszyłam ramionami i zaczerwieniłam się jak burak. – Taki facet, nigdy nie zwróci na mnie uwagi, więc…
W tej chwili drzwi kuchenne uchyliły się i do środka wszedł wilk, o którym była mowa! Zaspany, z potarganymi włosami, w szarej, bawełnianej koszulce i luźnych spodniach od piżamy. Stanął boso na środku kuchni, zatrzymując się na mój widok.
– Dzień dobry, nie wiedziałem, że… – zaczął się tłumaczyć.
– Siadaj, chłopcze! Podam ci śniadanie! – zarządziła Jola, po czym wstała z krzesła usytuowanego po drugiej stronie stołu, naprzeciwko mnie. Po chwili wahania Zięba zajął miejsce Joli.
Upiłam kilka łyków ziółek, które były okropnie gorzkie. Skrzywiłam się z niesmakiem i zakryłam usta dłonią.
– Pani Jolu, co to za paskudztwo? Chyba nie chce pani otruć naszej szefowej? – zagadnął rozbawiony moją skwaszoną miną.
– To same zioła! Nic trującego! Gorzki lek najlepiej leczy, pamiętajcie! – Położyła przed nim talerz z kanapkami, które po chwili zaczął pałaszować. – A ty, kochana, zjedz choć kilka sucharków, bo długo nie pociągniesz na tych proszkach na… – ugryzła się w język za późno, a mnie ścierpła skóra. Dlaczego musiała się wygadać akurat przy nim, że biorę jakieś tabletki?!
– Na samych witaminach nie da się przeżyć, wiem coś o tym – mówił i zajadał śniadanie. Po jego słowach odczułam wyraźną ulgę. Miałam jedynie nadzieję, że nie powiedział tego z grzeczności. – Pyszne te kanapki, pani Jolu!
– Na zdrowie! Jedz, bo ty też jakiś taki markotny jesteś. – Troskliwa kobiecina zaczęła matkować i jemu, a mnie zrobiło się dziwnie swojsko i po domowemu, zupełnie, jakbyśmy jadali razem śniadania od wielu lat.
– Mógłbym poprosić o kawę?
– Tak! Już się robi!
Cała ona, wprost uwielbiała obsługiwać innych i opiekować się nimi jak swoimi dziećmi. Kawa znalazła się na stole w przeciągu pół minuty, a ja w tym samym czasie zajrzałam do gazety, która kompletnie mnie nie interesowała. „Porady domowe” jakoś nigdy mnie nie ciekawiły, a już czytanie o romansach gwiazd – tym bardziej! Wszystko jednak było lepsze od prób unikania jego wzroku.
– Bardzo dziękuję za śniadanie. – Wstał, zasunął krzesełko pod stół, po czym wziął do rąk kubek pełen kawy. – A teraz idę się przygotować do pracy.
Zerknęłam na niego mimowolnie. Wyglądał, jakby czekał, aż coś powiem.
– Pani Kasiu, proszę mi wybaczyć ten strój, ale zwyczajnie się… zapomniałem, że nie jestem u siebie w domu – tłumaczył się jak winny. Widać było, że jest mu zimno od posadzki, bo kulił palce w stopach.
„Żebyś tylko się nie przeziębił.”
– Oj Daruś! – Odezwała się Jola – Przecież tu mieszkasz, więc musisz się poczuć swobodnie, bo przecież inaczej będziesz się spinał, jak na jakim kazaniu albo przesłuchaniu! No! Co powiesz Kasiu?
Musiałam coś prędko rzec, żeby znów nie wyjść przed nim na idiotkę.
– Myślę, że Jola ma rację. Nie można stosować przesadnych rygorów względem pracowników – zabrzmiałam trochę zbyt chłodno, ale nie było sensu pogłębiania tej relacji, więc dodałam jeszcze: – Do zobaczenia w pracy za dziesięć minut.
– Oczywiście, stawię się punktualnie! – Jeszcze chwila, a zasalutowałby mi jak generałowi w wojsku.
Gdy tylko wyszedł, Jola pogroziła mi palcem.
– Ej ty! Pani szefowa! Jak ty chcesz się do niego zbliżyć, jak robisz taki dystans między wami?!
– Jolu, on nie jest dla mnie. Po co mam zmniejszać dystans, skoro on kocha Wiolettę?! – jęczałam, użalając się nad sobą.
– Nie kocha jej. – Zamyśliła się na chwilę. – Za to widzę, że jest wyraźnie zainteresowany inną kobietą.
– Oby dała mu szczęście, bo to wyjątkowy facet.
– Darek to zwyczajny facet o dobrym sercu! Kasia! Obudź się, bo stracisz szansę na miłość!
– Zaraz, sugerujesz, że ja mu się podobam?! – parsknęłam.
– Ja nie sugeruję, tylko mówię o tym, co widzę. Gapił się na ciebie jak cielę na malowane wrota!
– Nie wiesz tego na pewno!
– Powalcz trochę o niego! Przecież widzę, jak na niego patrzysz.
Wstałam z uczuciem, że wpadam w kolejny dołek psychiczny.
– Dariusz, to nie jest facet dla mnie. Zasługuje na kogoś… normalnego. Poza tym jestem jego szefem.
Pozostawiłam ją bez słów w kuchni, a sama poszłam pracować.

*** 

Książka dostępna w sprzedaży w RIDERO

Ebook do kupienia na stronie autorskiej www.ecl-pisarka.pl


 
Źródło: www.ecl-pisarka.pl
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Wyskakujące okienko
Ikona