A na zachętę jeden rozdział z tej wyjątkowej powieści inspirowanej baśnią "Piękna i bestia".
Ewelina C. Lisowska
BRZYDK HRABIA
8. Zazdrosna nicość Nicość taka jak ja, jest po to, aby przejść obok niej obojętnie i zapomnieć o niej.
Kiedy czytał jej odpowiedź, uderzyła go jedna rzecz. Telimena bywała na balach w mieście i, choć tego nie lubiła, spotykała tam wielu młodych kawalerów. Kiedy trafił na ten ustęp listu, podniósł się gwałtownie z fotela i porzucił wiadomość na stoliku podręcznym. Właśnie pojął, że dziewczyna może mieć znacznie więcej adoratorów, którzy będą mieli większe szanse w zalotach niż on. Chwilę potem zaśmiał się ze swoich myśli. Na początku pisał do niej bez nadziei na jakąkolwiek odpowiedź. Chciał raczyć się samym jedynie pisaniem do niej poemacików. A teraz, kiedy dostał o wiele więcej niż śmiał chcieć, zaczynał być zazdrosny.
– Głupcze, przecież doskonale wiedziałeś, że z tego nigdy nic będzie! – zrugał samego siebie.
Nie miał ochoty na dalsze czytanie tego listu. Spodziewał się, że zaraz Telimena wyzna mu, że poznała tam kogoś i zapyta go, czy to przypadkiem nie on do niej pisze. Żeby zagłuszyć ciekawość i ten nagle odkryty, niewygodny fakt, podszedł do półki z książkami i sięgnął po pierwszą z brzegu. Ze złością powrócił do fotela, z którego dopiero co się poderwał, i usiadł, żeby czytać. Przewrócił okładkę, potem pierwszą stronę i zaczął wodzić oczyma po literach… lecz nie rozumiał ani słowa. Wciąż tylko zerkał na porzucony na stole list od ukochanej. Walczył z samym sobą przez minutę. Potem z wściekłości sięgnął po kartkę, zmiął ją i rzucił się ku kominkowi, aby dokonać całopalenia tej wiadomości. Lecz kartka nie chciała się odkleić od jego ręki, a raczej on nie chciał od tak jej porzucić, bez przeczytania tego, co było tam dla niego napisane. Wszak ledwie zaczął czytać. Rozłożył kartkę na powrót i zaczął pochłaniać kolejne słowa i zdania.
– Od chwili, gdy Poznałam pańskie „imię” stało się ono dla mnie cenne – czytał sobie szeptem, a z każdym kolejnym zdaniem jego serce coraz bardziej miękło, przynosząc mu ulgę i nadzieję. – Będę z nim wiązała nadzieje i marzenia. Uzasadniam to uczuciem, którym darzył mnie Pan w poprzednich listach. Są mi one bardzo drogie. Czytam je codziennie i wyobrażam sobie, jaka dłoń je skreśliła, jak wygląda nadawca tych wiadomości. Musi On odznaczać się romantyczną naturą, tak bliską mnie samej. Musi to być Ktoś o wielkim sercu, skoro zobaczył we mnie anioła, a do aniołów to ja nie należę.
Przysiadł znów na fotelu i zaczął analizować jej słowa od nowa. Wyglądało na to, że jednak wzbudził w niej pewnego rodzaju przywiązanie. Lecz było to na razie przywiązanie do słów. Dziewczyna zaczynała go sobie wyobrażać.
„Nie mogę jej na to pozwolić! Nie może mnie zrobić w swoich myślach romantycznym Adonisem, który okaże się kiedyś poczwarą! I te słowa, że nie jest aniołem…” Zmienił miejsca do siedzenia, tym razem wybrał krzesło przy pulpicie. Zaczął kreślić słowa odpowiedzi:
31 IX
„Aniele Cudowny
Nie mógłbym się aż tak bardzo pomylić w rozpoznawaniu natury ludzkiej po spojrzeniu na jej właściciela. Jedno tylko spojrzenie, a także i Twoje słowa do mnie pisane, pokazały mi Twoją dobroć i czułe serce. Zaledwie kilka słów skreśliłem, a Ty obdarzyłaś mnie przywiązaniem, na które nie zasługuję. Tak, piękna Telimeno, nie zasługuję na jedno choćby Twoje spojrzenie. Dlatego nie mogłaś mnie dostrzec. W nicości niczego się nie dostrzega. Nicość taka jak ja, jest po to, aby przejść obok niej obojętnie i zapomnieć o niej.
Jeśli mógłbym Cię prosić o coś… nie śmiem, ale spróbuję. Proszę, nie staraj się mnie sobie wyobrażać. Niechaj pozostanę w Twoich myślach jako mężczyzna bez twarzy, bez żadnego kształtu ciała czy choćby koloru oczu. Wiem, że to może być trudne, z reguły zawsze jakoś czytelnik wyobraża sobie postać opisaną w książce. Nigdy jednak nie jest ona taką, jaką widział ją autor. Podobnie jest z listami. Widzisz we mnie romantyzm i wielkie serce. Niech one nie będą synonimem pięknej twarzy, smukłych dłoni i zgrabnej sylwetki uwodzicielskiego młodzieńca z romansu.Bezimienny”
Przez chwilę zastanawiał się, czy nie napisał jej zbyt wiele o sobie samym. List przekazywał jej jedno: że jest niegodnym jej uwagi ze względu na wygląd. Musiał dopisać coś jeszcze, aby nie skupiać się na samym tylko wyglądzie.
„Ale kiedyś będziesz jej musiał to powiedzieć, Rudolfie.” – powiedział w myślach do siebie samego.
– Jeszcze nie, nie teraz! Zresztą ona nigdy mnie zobaczy, przysięgam to sobie samemu! – złożył uroczystą przysięgę, której miał zamiar dotrzymać. Potem napisał krótkie Post Scriptum:
„Być może znajdziesz Pani w swoim życiu kogoś godniejszego swojej uwagi, skoro bywasz na balach. Nie krępuj się wówczas powiedzieć mi o tym i pozostawić w nicości bezimiennego adoratora, który boi się własnego cienia.”
Co chciał przez to jej przekazać? A właściwie co chciał pokazać samemu sobie? Że nie powinien żywić nadziei, lecz przygotować się na dzień, gdy ona napisze, że z kimś się zaręczyła, lub dzień, gdy nie nadejdzie już od niej żadna odpowiedź.
***
W sprzedaży dostępny ebook oraz książka (Ridero, Amazon i Empik).