Zdzisław Brałkowski

Moja Wizytówka 
 

O Mnie

Przepracowałem kilkadziesiąt lat, w różnych zawodach i na różnych stanowiskach; najpierw w fabryce, potem z młodzieżą. Wspomnienia są kanwą moich książek, które piszę od prawie 10 lat - tworzą one wspomnieniowy cykl "Zza zasłony czasu". 
Nie stronię od opowiadań, miniaturek, zagadek historycznych w formie drabbli.
Piszę również poezję w lżejszej formie - limeryki, fraszki, satyrę, teksty piosenek kabaretowych.

Dorobek literacki

I/ Beletrystyka: cykl wspomnieniowy "Zza zasłony czasu":
  1/ "Syberia, inny świat", wyd. Novae Res 2015,
  2/ "Młodości szczęśliwa", wyd. Psychoskok 2016,
  3/ "Wileńszczyzna w miniony czas", wyd. Psychoskok 2018,
  4/ "Czas dorosłości", wyd. Psychoskok 2019,
  5/ "Cywil w służbie narodu", wyd. Novae Res 2022,
  6/ "Dojrzałe lata", wyd. Ridero 2023,
  7/ "W niebieskim mundurku i nie tylko" (w przygotowaniu).
II/ Poezja:
  1/ "Fraszki, limeryki i inne żarciki", wyd. GGL-K 2016,
  2/ Fraszki i limeryki" - w kilku almanachach i antologiach.
  3/ nowy tomik fraszek (w przygotowaniu).

PANIUSIA
(czas: jesień 1991 roku)
Na widok tych ksiąg paniusia wyraźnie się rozpromieniła. Wyciągnęła z torebki wykonanej z imitacji krokodylej skóry miarę krawiecką, rozciągnęła ją w rękach i… zmierzyła od ścianki do ścianki jedną z półek!
– Kaziu! – krzyknęła głośno, nie zważając iż nie jest na targowisku. – Kaziu, zobacz, te nam będą pasowały do nowych mebli. Takie chciałam do salonu! Kryśka pęknie z zazdrości! Panie! – odwróciła się do księgarza – pan da mi metr dwadzieścia tego!
„A niech ją! – zatkało mnie. – Metr dwadzieścia tego! Rzucić perły przed wieprze. Doceniła jednak, doceniła wartość opakowań. Co kryją, to furda. Nie mogła pójść do papierniczego i kupić tapetę z okładkami książek?!” – ledwie się powstrzymałem przed głośnym skomentowaniem. Zmilczałem jednak; byłoby to rzucaniem książkami… znaczy grochem o ścianę.
Księgarz też się chyba zatchnął, gdyż mimowolnie wzniósł oczy do góry. Podszedł, zebrał naręcze reprintów i zaniósł do lady. Po zrobieniu jeszcze dwóch kursów zawinął je w szary papier, tworząc trzy duże paczki.
– Kaziu – energicznie zadysponowała paniusia – zanieś je do merca. Ile wyszło? – To pytanie skierowała już do księgarza.
Kiedy usłyszałem kwotę, aż wewnętrznie lekko się zagotowałem. „To ja muszę na to pracować a pracować… dobrze, że mogę jedną czy dwie książki kupić w miesiącu, i to nie reprinty, a zwykłe wydania, a taka, taka… postawi w salonie i wszystko. Będzie się jeszcze chwaliła przed podobną sobie. Nie mogła kolorowych cegieł postawić? Bardziej by pasowały do jej salonu. Zakochana w książkach, niech ją!”.