"Bez wyobraźni nie da się pisać" - rozmowa Anny Paszkiewicz i Ewy Świerżewskiej
Fragment wywiadu:
"
Ciekawa jestem, skąd wziął się pomysł, by napisać książkę, której bohaterem jest NIC?
Cały tryptyk jest dla mnie taki trochę osobisty, choć dla dzieci. NIC symbolizuje kulejące poczucie własnej wartości. Jako dziewczynka często obrywałam z powodu koloru włosów. I swojej wrażliwości. Jak Ania z Zielonego Wzgórza. Zmieniło się to dopiero w czasach, gdy na głowach pań zaczął królować rudy i brąz. Dlatego doskonale wiem, co czuje się w chwilach, gdy padają niemiłe słowa i jak mocno mogą one utkwić w człowieku. Ale spotkałam też w życiu ludzi, którzy wypowiadając we właściwym momencie właściwe zdanie pomagali mi w budowaniu pewności siebie. Tak jak książkowe NIC buduje mama chłopca, mówiąc, że „na szczęście to NIC groźnego”.
Sama staram się robić podobnie, mówić ludziom miłe rzeczy. Tak po prostu, bo nigdy nie wiadomo, czy akurat to jedno zdanie wypowiedziane w tej właśnie chwili nie sprawi, że czyjeś NIC urośnie w COŚ".
"Dzięki ciszy mogę opuścić gardę" - rozmowa z Anną Paszkiewicz
Fragment:
Zaczynasz swój zbiór świetnym cytatem z Novalisa. “Poezja leczy rany, jakie zadaje rozum”. Racjonalizowanie i intelektualizowanie świata to ślepe uliczki?
Czasem tak. Czasem analizujemy za bardzo, wpadamy w pętle ciągłych rozważań, nieustannego poszukiwania przyczyn pewnych zdarzeń. I wtedy możemy skupić się na tym tak bardzo, że gubimy gdzieś radość z tu i teraz. W takich chwilach poezja stanowi swego rodzaju tratwę ratunkową, brzytwę dla tonącego w swojej własnej głowie i rozważaniach. Każe nam zatrzymać się w biegu myśli, by wejść w skórę podmiotu lirycznego. Potrzeba jej tworzenia to bodziec do uwolnienia drzemiących w nas emocji. Obcując z poezją, czy to jako czytelnik, czy jej twórca, zamiast za dużo myśleć, pozwalamy sobie mocniej poczuć. Dlatego nie zawsze sprawdza się makysma „myślę, więc jestem”. Często lepsze jest „czuję, bo jestem”.
"[...] Czym jest dla Pani poezja?
Zawsze powtarzam, że poezja to najintymniejsza ze wszystkich czytelniczych podróży. Jej czytanie pozwala nam zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na świat oczami podmiotu litycznego, często tożsamego z piszącym. Odnajduję w niej cząstki siebie, swoich uczuć, emocji, ale i obserwacji, poglądów. Gdy kogoś czytam, współdzielę z nim przeżycia i myśli, patrzę jego oczami. To cenne doświadczenie – przypomina trochę ubieranie cudzej skóry, chodzenie w jego butach.
Pisanie wierszy ma dla mnie wymiar terapeutyczny. Pozwala mi oswajać emocje, ale i lęki, które czasem budzą się w każdym z nas. Niektóre to mój komentarz do rzeczywistości, forma poetyckiego buntu przeciwko krzywdzie, obłudzie czy przemocy. Tak naprawdę kluczem do nich są emocje, bo piszę wyłącznie pod wpływem silnych emocji [...].