Zuzanna Arczyńska

Moja Wizytówka 
 



 
Wroni szept stanowi kontynuację Mimozowego pola, ale od razu uspokajam potencjalnych czytelników, oba tomy można czytać oddzielnie, bez znajomości wcześniejszego. Co prawda książki łączą postaci w nich występujące, ale sprawy w pierwszej części zostały zamknięte.
????Mimozowe pole było debiutem kryminalnym Zuzanny Arczyńskiej, co prawda nietypowym, ale zawsze. Przyznam, że sporo powkładała do nie za dużej książeczki Arczyńska, ale najważniejsze, że nie zgubiła w tym wszystkim sensu. Bo mimo naszpikowanej różnymi tematami książki otrzymujemy naprawdę ciekawą pozycję. Czy drugi raz również udało się dokonać tego czynu Arczyńskiej?
????Wroni szept zdecydowanie jest kryminałem, ale znów tak, jak w przypadku Mimozowego pola, nie tylko. A czym jest jeszcze, zapytacie? Powieścią obyczajową, społeczną, erotyczną. To tygiel gatunkowy, w którym Arczyńska wymieszała gatunki i wyszło… no właśnie – całkiem nieźle wyszło. Książkę czyta się z dużym zaciekawieniem, a do tego bardzo szybko i w sumie, prawdę mówiąc, prędko się kończy.
????Pamiętacie Marka Piątka z Mimozowego pola? We Wronim szepcie też będzie razem z asystującą mu policjantką Beatą, znaną jako Czarna. Piątek wyjeżdża z Beatą z Sulęcina nad morze, by rozwiązać sprawę dla Beaty ważną tak zawodowo, jak i prywatnie. Właśnie zaginął kochanek Aliny, ciotecznej siostry Beaty. Zaginięcie jest bardzo tajemnicze i nagłe. Nikt nic nie wie, a wszystkie rzeczy zaginionego zostały nienaruszone w ośrodku kolonijnym, w którym pracował. I tak oto się zaczyna, ale należy pamiętać, że to dopiero początek całej opowieści. Będzie więcej, intensywniej, bardzo interesująco; trochę strasznie, trochę erotycznie i trochę śmiesznie – jak to u Zuzanny Arczyńskiej bywa.

"Wroni szept" to kontynuacja powieści "Mimozowe pole".
Pojawiają się bohaterowie z pierwszej części, jest wiele nawiązań do tego co się tam działo. Ale generalnie to zupełnie nowa i zupełnie inna historia.
Ta powieść jest utkana jak pajęczyna... w samym środku wątek kryminalny a dookoła nici dobrego humoru przeplatane erotyką.
Zuza kolejny raz udowadnia, że w jej powieściach nie jest nudno. Bohaterowie wychodzą poza ramy. Nie boją się nazywać rzeczy i sytuacje po imieniu. Jak trzeba tupnąć nogą to robią to z impetem. Jak trzeba zakląć, to nie przebierają w słowach. Znajdują też czas na wyciszenie, na miłość, na reset.
Ale nie zaniedbują przy tym swoich obowiązków. Wywiązują się z nich należycie.

Opinia matronacka

-Blizna w kształcie koniczyny to mój kolejny matronat powieści Zuzanny Arczyńskiej. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy i o czym muszę napisać to, że to następna książka, która udowadnia, jak uniwersalnym pisarzem jest Arczyńska. Były już powieści obyczajowe, nawet takie ocierające się o komedie, był kryminał, a teraz, cóż… Blizna… zapewne jest obyczajówką, ale całkiem inną, bo z historią w tle, bo poważniejszą, bo dotykającą zupełnie innych problemów. Dlatego piszę dopiero teraz, bo musiałam się z tym, co przeczytałam oswoić i przetrawić. Czasami z pisania na gorąco nic dobrego nie wychodzi.
-W wielu krajach, także w Polsce rośnie zapotrzebowanie na personel zajmujący się opieką nad osobami starszymi. To praca trudna, do której nie nadaje się każdy. Trzeba być empatycznym i bardzo cierpliwym. Bardzo często taka osoba styka się z seniorami niepełnosprawnymi lub cierpiącymi na choroby, które wymagają stałej opieki. Może zastanawiacie się dlaczego o tym piszę. Spieszę z wyjaśnieniami. Otóż najnowsza powieść Zuzanny Arczyńskiej zabiera nas niedaleko, bo do Niemiec. Towarzyszymy trójce Polaków, którzy wyjechali tam do pracy, jako opiekunowie właśnie osób starszych.
-Mam przyjaciółkę, która jak bohaterowie tej opowieści, pracuje w Niemczech i opiekuje się starszym człowiekiem. Wiem, że to zadanie, ta praca jest potwornie trudna i wykańczająca.
Konstanty, Mariola i Janina to są główne postaci Blizny... Jak napisałam, wyjechali do pracy, a na miejscu opiekują się starszym państwem Luken. Jak się można spodziewać, są to ludzie schorowani, ale też przez lata wypielęgnowali swoje własne przyzwyczajenia i nawyki, które niestety nie będą pomocne przy współpracy. Brawa dla Arczyńskiej za przedstawienie niełatwej pracy opiekuna, często pogardzanej, w sposób realistyczny. Uważam, że każda osoba, która ma zamiar podjąć się tego zadania powinna przeczytać te książkę i zobaczyć, że to nie jest miłe i przyjemne, a pieniądze nie wpadają do kieszeni za nic.

-Autorka Wroniego szeptu przyzwyczaiła mnie już do tego, że potrafi świetnie skonstruować swoich bohaterów. Nie jest inaczej i tym razem. Każdemu poświęciła tyle miejsca, żeby czytelnik go poznał. Wyłania się obraz postaci ciekawych i różnorodnych, ale nie pozbawionych wad. Postarała się również wniknąć w historię starszych państwa Luken, zabierając nas w ich przeszłość i odkrywając tajemnicę tytułowej blizny.
-Ponieważ Arczyńska lubi wodzić czytelnika za nos i przysparzać mu tematów i impulsów do rozmyślań, to nie może być tak spokojnie. Pewnego wieczoru więc będzie włamanie do domu Lukenów i starsi państwo zostają obrabowani. Kto za tym stoi? Nie, nie – tego się ode mnie nie dowiecie. Poza tym podczas lektury trzeba się zmierzyć z tajemnicą, która nie była wyciągana na światło dzienne od lat. Czy dzięki „koniczynie” coś drgnie, coś się uda rozwiązać?

-Zdaję sobie sprawę, że to nie będzie książka dla każdego. Jednak uważam, że każdy powinien spróbować, bo może akurat… Nie jest to pozycja łatwa, ale o dziwo czyta się naprawdę nieźle i lekko. Arczyńska ma taki styl, że chce się poznawać jej kolejne opowieści. I wspaniałe jest to, że każda (jak do tej pory) jest zupełnie inna.
Blizna w kształcie koniczyny to krótka książka, bo całość zmyka się w dwustu stronach. Ale ciężar ma całkowicie odmienny i dlatego uważam, że nie każdy się z nią zmierzy. To historia, która wywołuje emocje i zmusza do przemyśleń. Na pewno nie pozostawia czytelnika obojętnym. Aha, i jeszcze jedno. Sądzę, że wiek osoby czytającej też będzie miał w tym przypadku znaczenie. Czytelnik powinien być dorosły i dojrzały emocjonalnie.
Chcesz odkryć tajemnicę blizny? Zajrzyj! Polecam.

-Blizna w kształcie koniczyny to mój kolejny matronat powieści Zuzanny Arczyńskiej. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy i o czym muszę napisać to, że to następna książka, która udowadnia, jak uniwersalnym pisarzem jest Arczyńska. Były już powieści obyczajowe, nawet takie ocierające się o komedie, był kryminał, a teraz, cóż… Blizna… zapewne jest obyczajówką, ale całkiem inną, bo z historią w tle, bo poważniejszą, bo dotykającą zupełnie innych problemów. Dlatego piszę dopiero teraz, bo musiałam się z tym, co przeczytałam oswoić i przetrawić. Czasami z pisania na gorąco nic dobrego nie wychodzi.

monweg