Moja Wizytówka
Opinia matronacka
-Blizna w kształcie koniczyny to mój kolejny matronat powieści Zuzanny Arczyńskiej. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy i o czym muszę napisać to, że to następna książka, która udowadnia, jak uniwersalnym pisarzem jest Arczyńska. Były już powieści obyczajowe, nawet takie ocierające się o komedie, był kryminał, a teraz, cóż… Blizna… zapewne jest obyczajówką, ale całkiem inną, bo z historią w tle, bo poważniejszą, bo dotykającą zupełnie innych problemów. Dlatego piszę dopiero teraz, bo musiałam się z tym, co przeczytałam oswoić i przetrawić. Czasami z pisania na gorąco nic dobrego nie wychodzi.
-W wielu krajach, także w Polsce rośnie zapotrzebowanie na personel zajmujący się opieką nad osobami starszymi. To praca trudna, do której nie nadaje się każdy. Trzeba być empatycznym i bardzo cierpliwym. Bardzo często taka osoba styka się z seniorami niepełnosprawnymi lub cierpiącymi na choroby, które wymagają stałej opieki. Może zastanawiacie się dlaczego o tym piszę. Spieszę z wyjaśnieniami. Otóż najnowsza powieść Zuzanny Arczyńskiej zabiera nas niedaleko, bo do Niemiec. Towarzyszymy trójce Polaków, którzy wyjechali tam do pracy, jako opiekunowie właśnie osób starszych.
-Mam przyjaciółkę, która jak bohaterowie tej opowieści, pracuje w Niemczech i opiekuje się starszym człowiekiem. Wiem, że to zadanie, ta praca jest potwornie trudna i wykańczająca.
Konstanty, Mariola i Janina to są główne postaci Blizny... Jak napisałam, wyjechali do pracy, a na miejscu opiekują się starszym państwem Luken. Jak się można spodziewać, są to ludzie schorowani, ale też przez lata wypielęgnowali swoje własne przyzwyczajenia i nawyki, które niestety nie będą pomocne przy współpracy. Brawa dla Arczyńskiej za przedstawienie niełatwej pracy opiekuna, często pogardzanej, w sposób realistyczny. Uważam, że każda osoba, która ma zamiar podjąć się tego zadania powinna przeczytać te książkę i zobaczyć, że to nie jest miłe i przyjemne, a pieniądze nie wpadają do kieszeni za nic.
-Autorka Wroniego szeptu przyzwyczaiła mnie już do tego, że potrafi świetnie skonstruować swoich bohaterów. Nie jest inaczej i tym razem. Każdemu poświęciła tyle miejsca, żeby czytelnik go poznał. Wyłania się obraz postaci ciekawych i różnorodnych, ale nie pozbawionych wad. Postarała się również wniknąć w historię starszych państwa Luken, zabierając nas w ich przeszłość i odkrywając tajemnicę tytułowej blizny.
-Ponieważ Arczyńska lubi wodzić czytelnika za nos i przysparzać mu tematów i impulsów do rozmyślań, to nie może być tak spokojnie. Pewnego wieczoru więc będzie włamanie do domu Lukenów i starsi państwo zostają obrabowani. Kto za tym stoi? Nie, nie – tego się ode mnie nie dowiecie. Poza tym podczas lektury trzeba się zmierzyć z tajemnicą, która nie była wyciągana na światło dzienne od lat. Czy dzięki „koniczynie” coś drgnie, coś się uda rozwiązać?
-Zdaję sobie sprawę, że to nie będzie książka dla każdego. Jednak uważam, że każdy powinien spróbować, bo może akurat… Nie jest to pozycja łatwa, ale o dziwo czyta się naprawdę nieźle i lekko. Arczyńska ma taki styl, że chce się poznawać jej kolejne opowieści. I wspaniałe jest to, że każda (jak do tej pory) jest zupełnie inna.
Blizna w kształcie koniczyny to krótka książka, bo całość zmyka się w dwustu stronach. Ale ciężar ma całkowicie odmienny i dlatego uważam, że nie każdy się z nią zmierzy. To historia, która wywołuje emocje i zmusza do przemyśleń. Na pewno nie pozostawia czytelnika obojętnym. Aha, i jeszcze jedno. Sądzę, że wiek osoby czytającej też będzie miał w tym przypadku znaczenie. Czytelnik powinien być dorosły i dojrzały emocjonalnie.
Chcesz odkryć tajemnicę blizny? Zajrzyj! Polecam.
-Blizna w kształcie koniczyny to mój kolejny matronat powieści Zuzanny Arczyńskiej. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy i o czym muszę napisać to, że to następna książka, która udowadnia, jak uniwersalnym pisarzem jest Arczyńska. Były już powieści obyczajowe, nawet takie ocierające się o komedie, był kryminał, a teraz, cóż… Blizna… zapewne jest obyczajówką, ale całkiem inną, bo z historią w tle, bo poważniejszą, bo dotykającą zupełnie innych problemów. Dlatego piszę dopiero teraz, bo musiałam się z tym, co przeczytałam oswoić i przetrawić. Czasami z pisania na gorąco nic dobrego nie wychodzi.
monweg
-Blizna w kształcie koniczyny to mój kolejny matronat powieści Zuzanny Arczyńskiej. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy i o czym muszę napisać to, że to następna książka, która udowadnia, jak uniwersalnym pisarzem jest Arczyńska. Były już powieści obyczajowe, nawet takie ocierające się o komedie, był kryminał, a teraz, cóż… Blizna… zapewne jest obyczajówką, ale całkiem inną, bo z historią w tle, bo poważniejszą, bo dotykającą zupełnie innych problemów. Dlatego piszę dopiero teraz, bo musiałam się z tym, co przeczytałam oswoić i przetrawić. Czasami z pisania na gorąco nic dobrego nie wychodzi.
-W wielu krajach, także w Polsce rośnie zapotrzebowanie na personel zajmujący się opieką nad osobami starszymi. To praca trudna, do której nie nadaje się każdy. Trzeba być empatycznym i bardzo cierpliwym. Bardzo często taka osoba styka się z seniorami niepełnosprawnymi lub cierpiącymi na choroby, które wymagają stałej opieki. Może zastanawiacie się dlaczego o tym piszę. Spieszę z wyjaśnieniami. Otóż najnowsza powieść Zuzanny Arczyńskiej zabiera nas niedaleko, bo do Niemiec. Towarzyszymy trójce Polaków, którzy wyjechali tam do pracy, jako opiekunowie właśnie osób starszych.
-Mam przyjaciółkę, która jak bohaterowie tej opowieści, pracuje w Niemczech i opiekuje się starszym człowiekiem. Wiem, że to zadanie, ta praca jest potwornie trudna i wykańczająca.
Konstanty, Mariola i Janina to są główne postaci Blizny... Jak napisałam, wyjechali do pracy, a na miejscu opiekują się starszym państwem Luken. Jak się można spodziewać, są to ludzie schorowani, ale też przez lata wypielęgnowali swoje własne przyzwyczajenia i nawyki, które niestety nie będą pomocne przy współpracy. Brawa dla Arczyńskiej za przedstawienie niełatwej pracy opiekuna, często pogardzanej, w sposób realistyczny. Uważam, że każda osoba, która ma zamiar podjąć się tego zadania powinna przeczytać te książkę i zobaczyć, że to nie jest miłe i przyjemne, a pieniądze nie wpadają do kieszeni za nic.
-Autorka Wroniego szeptu przyzwyczaiła mnie już do tego, że potrafi świetnie skonstruować swoich bohaterów. Nie jest inaczej i tym razem. Każdemu poświęciła tyle miejsca, żeby czytelnik go poznał. Wyłania się obraz postaci ciekawych i różnorodnych, ale nie pozbawionych wad. Postarała się również wniknąć w historię starszych państwa Luken, zabierając nas w ich przeszłość i odkrywając tajemnicę tytułowej blizny.
-Ponieważ Arczyńska lubi wodzić czytelnika za nos i przysparzać mu tematów i impulsów do rozmyślań, to nie może być tak spokojnie. Pewnego wieczoru więc będzie włamanie do domu Lukenów i starsi państwo zostają obrabowani. Kto za tym stoi? Nie, nie – tego się ode mnie nie dowiecie. Poza tym podczas lektury trzeba się zmierzyć z tajemnicą, która nie była wyciągana na światło dzienne od lat. Czy dzięki „koniczynie” coś drgnie, coś się uda rozwiązać?
-Zdaję sobie sprawę, że to nie będzie książka dla każdego. Jednak uważam, że każdy powinien spróbować, bo może akurat… Nie jest to pozycja łatwa, ale o dziwo czyta się naprawdę nieźle i lekko. Arczyńska ma taki styl, że chce się poznawać jej kolejne opowieści. I wspaniałe jest to, że każda (jak do tej pory) jest zupełnie inna.
Blizna w kształcie koniczyny to krótka książka, bo całość zmyka się w dwustu stronach. Ale ciężar ma całkowicie odmienny i dlatego uważam, że nie każdy się z nią zmierzy. To historia, która wywołuje emocje i zmusza do przemyśleń. Na pewno nie pozostawia czytelnika obojętnym. Aha, i jeszcze jedno. Sądzę, że wiek osoby czytającej też będzie miał w tym przypadku znaczenie. Czytelnik powinien być dorosły i dojrzały emocjonalnie.
Chcesz odkryć tajemnicę blizny? Zajrzyj! Polecam.
-Blizna w kształcie koniczyny to mój kolejny matronat powieści Zuzanny Arczyńskiej. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy i o czym muszę napisać to, że to następna książka, która udowadnia, jak uniwersalnym pisarzem jest Arczyńska. Były już powieści obyczajowe, nawet takie ocierające się o komedie, był kryminał, a teraz, cóż… Blizna… zapewne jest obyczajówką, ale całkiem inną, bo z historią w tle, bo poważniejszą, bo dotykającą zupełnie innych problemów. Dlatego piszę dopiero teraz, bo musiałam się z tym, co przeczytałam oswoić i przetrawić. Czasami z pisania na gorąco nic dobrego nie wychodzi.
monweg