WSPOMNIENIE
Kochałam tak bardzo, że bardziej nie można
Myśli moje jak zapachy podrażniały nozdrza
A obrazy twej twarzy cukrem przyozdobione
Krzyczały do mnie spod niebios, kocham moją żonę!
Wspomnienia się wychylają z odmętów nicości
I chociaż już cię nie ma, jednak u mnie gościsz
Przybywasz codziennie, spotkań tych bez liku
A ja je sortuję, by nie słuchać krzyków.
Jedynie to co miłe przez próg swój zapraszam
Wchodzisz do mnie i siadasz i nie trudna praca
Z tobą wtedy mnie czeka, uśmiech twój wystarczy
Reszta jest jak rzeka, która nie zawraca.
Biorę cię w ramiona, nie zamierzam czekać
Wszystko zaraz się skończy i sen mną zawładnie
Nie zapyta o zgodę, nie zrobi to składnie,
Tylko oczy mi zamknie, świadomość odłączy.
Lecz ja go oszukam, bo co Bóg raz złączył
To nigdy żadna siła rozerwać nie zdoła
Jestem słabą kobietą, dmuchawcem na wietrze
Wiatr ze mnie żartuje, a ja krzyczę, jeszcze!
I w swoim śnie przebiegle na palcach się skradam
Chowając się przed tobą, ślady pozostawiam
Abyś mnie odnalazł, ale nie za prędko
Wszak tak czynią kochankowie, w taką grę się bawią.
Nigdy cię nie zapomnę, masz me przyrzeczenie
Jestem jak ta róża w głębokim wazonie
Jest nas tam bez liku, chociaż od nich stronię
Wszystkie zanurzone w wilgotnym błękicie
Czekam na zbawienie nim upłynie życie.
Wojciech Burdelak
-
Szczęście wzbija się10.01.2024
- Harmonia duszy
- Nad ranem
- kwitnienie