Daniel oglądał śmierć swojej żony i syna ponad tysiąc razy. Bez przerwy patrzył w obraz, który łamał mu serce, a jednocześnie budował w nim nowy porządek. Umarła w nim wiara i jakiekolwiek współczucie. Stał się zimny jak lód. Powstał nowy człowiek, pozbawiany jakichkolwiek zahamowań w walce, brutalny i bezwzględny… maszyna do zabijania.
Pomimo przekroczenia wieku czterdziestu pięciu lat Daniel był w znakomitej formie fizycznej. Szybko założył czarne bojowe spodnie i kamizelkę kuloodporną z dużym żółtym napisem BESTIA na plecach. Jednym ruchem zapiął gruby pas z pistoletem i wcisnął miecz w kaburę. Każdy jego ruch odbywał się bez namysłu. Zawsze w tej samej kolejności, w takim samym tempie i z taką samą starannością przygotowuje się do wyjścia. Wie, że nie ma prawa niczego zapomnieć. Od tego zależy życie albo raczej śmierć jego wrogów, wrogów światowego porządku i Najwyższego Rządu. Jeszcze tylko dwukrotne przemycie twarzy lodowatą wodą i myśliwy był gotowy do kolejnego polowania.
Gdy tylko wysportowana, mierząca ponad 180 cm wzrostu sylwetka wyszła z obozowej kapsuły, zaraz zwróciła na siebie uwagę robiących ostatnie przygotowania żołnierzy.
Każdy z nich salutował pułkownikowi. To wyraz szacunku dla dokonań Daniela, ale też strach przed nim. Mieszanka wspomnianych uczuć pomagała utrzymać posłuszeństwo wśród podwładnych. Nie było w obozie osoby, która byłaby zdolna postawić się pułkownikowi. W ciągu kilku minut doszedł do obozowego lotniska.
Samolot bojowy czekał już w gotowości. Ryk silników nie dawał możliwości rozmowy. Maszyna „B-10 espirit” przypominała swoim kształtem oceaniczną płaszczkę. Wzorowana na popularnej w XXI wieku jednostce B2, która z powodzeniem służyła w oddziałach Stanów Zjednoczonych Ameryki. To ulubiony samolot Daniela. Szybki, dobrze wyposażony i niewykrywalny dla religijnego ruchu oporu. Pluton równo ustawiony w trzech szeregach czekał już przed samolotem. Jednoczesne salut w stronę nadchodzącego dowódcy zostało odwzajemnione. Daniel ruchem ręki wskazał żołnierzom konieczność wejścia do maszyny.
Jeszcze jedno spojrzenie w kierunku obozu i przełożony zamknął drzwi odrzutowca za ostatnimi żołnierzami plutonu. Przystąpił do omawiania planu natarcia na gniazdo. Trójwymiarowa matryca wypełniła ciasne transportowe pomieszczenie dla żołnierzy.
– Gniazdo znajduje się tu. – Pułkownik wskazał kotlinę między dwiema wysokimi górami na środku matrycy. – Teren jest gęsto zalesiony. Budynek, który nas interesuje, mieści się we wschodniej części lasu. Mamy do obstawienia dwa wejścia: front i tył. Do tego dochodzą okna na piętrze. – Skierował wzrok w stronę snajperów – Nie macie prawa nikogo wypuścić. Jeśli jakikolwiek zdrajca będzie próbował uciec, strzelać bez ostrzeżenia. – Daniel, za każdym razem, gdy mówił o zabijaniu członków religijnego ruchu oporu, czuł w ustach suchość, która zmuszała go do zrobienia pauzy w przemowie.
Po chwili kontynuował.
– Wy dwaj – zwrócił się do dwóch czarnoskórych żołnierzy po lewej stronie – wejdziecie od tyłu. Wy – tu wskazał na siedzących obok młodych adeptów BESTII – będziecie ich ubezpieczać. Jeśli jakikolwiek zdrajca wychyli się z tylnych drzwi… strzelać bez ostrzeżenia.